czwartek, 3 stycznia 2013

Oj tam, oj tam

Pyrsk!

Lokata terrorystka się zgodziła, zaczynamy fazę crash testów, zobaczymy jaki będzie wynik. Idąc dalej. .. nowy rok, nowe wyzwania, tabula rasa, carte blanche, jak kto lubi. Ważne abyśmy byli dobrej myśli, ale nie o tym chciałem pisać.

Na początek żargonowa anegdota.

- Kurwa! Jak ta droga jest przejebana, nie dam rady.
- Oj tam, oj tam, nie pierdol tylko właź.

I prawdopodobnie się udało, bo nic nie motywuje bardziej niż celnie rzucona obelga w komplecie z odrobiną otuchy. Wiem, co mówię, ponieważ bywałem po obu końcach liny.

Masakrowanie sobie palców na skalnych wypustkach, których niekiedy nie nazwałbym chwytami, to od dawna mój sport nr 1. Tak! Dzisiaj będziemy się wspinać!

Wspinanie jest sportem ekstremalnym zapoczątkowanym przez niespełna rozumu ludzi, którym adrenalina była tak samo potrzebna jak mi piwo w piątek wieczór. Dzisiaj, gdy ta dziedzina sportu jest już w skrystalizowanej formie, gotowej do podania każdemu chętnemu po nią sięgnąć, nie jest już tak niebezpieczna jak pierwotnie.
Ludzka nieodparta chęć do sprawdzania się i przekraczania granic swoich  możliwości spowodowała rozwój naszej cywilizacji, jak i postęp w eksploracji szczytów i zagłębień naszej planety. Zmierzam do niczego innego, jak do gości, którzy na przykład spoglądając na już kultowy nos El Capitan zapragnęli go zdobyć, i co najważniejsze w końcu im się to udało.


Troszku wspinania się znajdzie :D
Wielu zginęło, połamało się lub oszalało z ambicji. Chwała im za to, najwyraźniej niektórzy są w stanie poświęcić wszystko, tylko po to, by udowodnić sobie i wszystkim wokół, że granice są stawiane tylko przez nasze umysły.

Kategoryzacja odmian wspinania zajęłaby mi zbyt dużo czasu, a i tak z pewnością pominął wiele aspektów tej dziedziny. Podejście jest zawsze indywidualne, ograniczone jedynie wyobraźnią, hajsem, bądź ilością zakończeń naszego ciała.
Osobiście lubuję się we wspinaczce pod dwoma postaciami:

Uno, najlepiej 1.1 Fire (wybaczcie musiałem, tyle wspomnień). Wspinaczka na sztucznych trasach. Idealna dla początkujących jak i dla reszty śmiałków, w celu wzmocnienia się przed sezonem skałkowym. Wyposażona z reguły w część bulderową gdzie bez uszczerbku na zdrowiu, lecz za to na ambicji, można trenować najtrudniejsze ruchy wykorzystywane później outdoor.
Poniżej garstka zdjęć z wypadu na ściankę Fabryka Mocy w mych rodzinnych Gliwicach.





Due. Wspinaczka w naturalnej w skale.  Jak do tej pory były to wapienie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Clue całego zamieszania: Prawdziwy test, prawdziwe wspinanie i co za tym idzie, prawdziwa satysfakcja z osiągnięć. Doznania iście orgazmiczne, ja mógłbym to robić całe życie.
Jedni się wspinają, drudzy robią grilla i piją piwo. Dla każdego coś się znajdzie wystarczy ruszyć dupsko sprzed monitora. Move your fat ludziska! Zdjęcia na zachętę.






Wyobraź sobie człeku, że to jest wielkie drzewo z górą w tle :D
Ostatni sezon letni spędziłem jeżdżąc po Polsce uruchamiając generatory, rozdzielnice albo... ciągnąc kable i malując szafki kablowe, dlatego z formą kiepskawo, ale całe szczęście mamy nowy rok i całą zimę na odbudowę siły i skilla, by w lecie uderzyć w skałki. Z pewnością znowu to będzie jura, lecz ilość tamtejszych dróg do pokonania wystarczy mi na jeszcze długo. Także do zobaczenia na skałach!

Na koniec w ramach mojej zajawki polecam kilka tematycznych filmów.





W tle słychać: http://www.youtube.com/watch?v=869w8fdKj9A

Jeśli oczekiwałeś od tego posta konkretnych informacji na temat arkanów tego sportu to popełniłeś błąd i nie powinieneś go czytać.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z kolekcji mej najlepszej funfeli Kamili Zet. Mam nadzieje, że mnie nie pozwie za prawa autorskie. Najwyżej postawię jej browara. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz