sobota, 29 grudnia 2012

Najważniejsza rzecz w życiu terrorysty samobójcy?

... lokejszon, lokejszon, lokejszon.

Nie ogarniam, ale całe moje złoto oddaje Tobie, mam nadzieje, że nie okaże się tombakiem.
zatem...



I will call U.

sobota, 22 grudnia 2012

Sound from the desert

W tym poście tylko o stonersach. No może jedna mała wzmianka o nowym artyście na Heńku.
Ta da! http://opener.pl/pl/Artysci/ARCTIC-MONKEYS
Wydawałoby się, że ze stoner rockiem nie mają nic wspólnego, jednak jestem sneaky bastard i wiem, że Josh Homme z QOTSA produkował ich ostatnią płytę, także wzmianka o nich jest jak najbardziej na miejscu :D
Chopcy(sic!) z UK przypieczętowali moje uczestnictwo na festiwalu. Swego czasu słuchałem ich pierwszej płyty bez przerwy do tego stopnia, że gdy tylko widziałem na mojej liście "I bet You look good on the danceflor" dostawałem odruchów wymiotnych, padaczki, paniki bądź inny, fantastycznych stanów, dzięki którym człowiek przypomina sobie, że jest tylko zwykłym workiem flaków, stworzonym na podobieństwo "czegoś", czego nigdy nie zrozumiemy. Przynajmniej jest nam do tego daleko, ale o tym można by założyć osobnego bloga, więc wracajmy do tematu:

Stoner rock czy inaczej desert rock jest pochodną rock'n rolla. Klasyczny rock pod wpływem dużej ilości THC i klimatu amerykańskich pustkowi lat 90 ewoluował w stronę psychodelicznego brzmienia. Wyglądało to między innymi tak: Grupka młodzianów z niedużych miejscowości zafascynowanych muzyką lat 60 i 70, alkoholem i jaraniem skrętów, pod wpływem tychże wymienionych środków odurzających organizowała imprezy na środku pustyni, gdzie chłopaki po prostu grali swoją muzę. Tak pokrótce wygląda historia powstania formacji Kyuss, a oto właśnie ci panowie:


i właśnie tak grają:




Raczej grali, bo kapela w oryginalnym składnie już nie gra, nad czym zresztą szczególnie ubolewam. Odkryłem ich dzięki mojej innej pasji czyli komiksom, dokładniej rozchodzi się o Produkt Michała Śledzińskiego, dla którego w owych "produktywnych" czasach była to najlepsza grupa ever. Na komiksy pewnie też przyjdzie czas, tak samo jak na rysunek z drzewkiem mojego toku myślenia przy tworzeniu kolejnych postów. Tylko jeszcze trochę postów brakuje :D
Zaznaczam też, że nie jest to poważny blog o muzyce. Piszę z głowy, czyli z niczego, wspierając się googlem, dlatego liczę na wyrozumiałość.

BUMP! Wracamy do desert rocka. Elvisem tego gatunku (tylko, że rudym) jest wspomniany wcześniej Joshua Homme znajdujący się w prawym górnym rogu zdjęcia. Jest on łącznikiem Kyuss'a i Queens of the Stone Age, z kolei dla mnie najlepszej kapeli ever = ) Poniżej troszku muzy z pod znaku QOTSA.

BTW świetny klip z podtekstami.


Ostatni link z tym kawałkiem zagranym na żywo to mistrzostwo świata, polecam przeglądnąć cały koncert GONZO.  

Kyuss w moim przypadku często łączy stonerowe kapel i tak np. mamy pana o imieniu Brant Bjork pałkarza z Kyuss, który kawałek czasu grał solo, później w Brant Bjork & the Bros, miał także projekcik zwany Ché. Całkiem przyzwoite granie, in my humble opinion must have dla fanów gatunku.  Poniżej troszku muzy z pod znaku BB.




Dzięki Produktowi odkryłem również Yawning Man, który elegancko zapętla mojego posta, ponieważ nie kto inny jak Kyuss uważał Yawning Man za najlepszą kapele ever do tego stopnia, że sam ją coverował (jak to się pięknie wszystko ułożyło w całość :D). YM z swoim akustyczno-surowym graniem to przykład stonersów true to the core. Poniżej troszku muzy z pod znaku ziewających ludzików.






Zaiste jest to kosmiczny klimat. Dłuższe słuchanie może spowodować zjednoczenie się z jakimś niezdefiniowanym ciałem astralnym. I like it like this.

Oryginalną postacią desertowej sceny jest Nick Olivieri (znowu Kyuss), który został wyrzucony z QOTSA za destruktywny wpływ na zespół. Najwidoczniej chaotyczny charakter w połączeniu z dawkami alku i dragów mogących ubić słonia nie służył zespołowi, który sam nie zachowywał się jak Stróże Poranka, tylko jak na rockową kapele przystało.W każdym bądź razie Nick występuje teraz pod kozackim pseudonimem Rex Everything w swojej początkowej kapeli The Dwarves oraz jako on sam w Mondo Generator.Według mnie queensy za jego czasów grały najlepiej swój czysty i świeży stoner rock. Obecnie panowie wytracili trochę impetu, zobaczymy co pokażą na festiwalu. Mają przyjechać z nowym-starym bębniarzem ikoną rocka Davem Ghrolem, z którym nagrywają nowy materiał. Mam nadzieje (i jak dobrze sięgam pamięcią tak jest), że wywiało ich gdzieś do studia na środek pustyni, co spowoduje swoiste odrodzenie zespołu, jak zwykle... czas pokaże.

Jednym z efektów takiej pustynnej izolacji są albumy The Desert Sessions, w których po rozpadzie Kyuss i dwuletnim epizodzie w Screaming Trees w tworzyło się QOTSA równolegle z wczesnymi wersjami późniejszych utworów oraz artystów biorących udział w nagrywaniu pustynnych sesji. Oto próbka muzyki prosto z pustyni Mohave.






W ten niezorganizowany sposób kończę tego posta. Miało być o stoner rocku, okazało się bardziej o samych queensach. Presja open’era jest już wyczuwalna, choć za oknem zima dopiero nabiera rozpędu. Widzimy się na festiwalach! 

W tle leciały po kilkanaście sekund wszystkie klipy z tego posta, bo dodaje je już chyba trzeci dzień. Ogólnie płodzenie powyższego dzieła zajelo mi równy tydzień... ufff.

czwartek, 13 grudnia 2012

Face Fuck

Zaczęło się. Teraz już nie ma odwrotu, wypełznąłem z zakamarków wirtualnej rzeczywistości, jednoznacznie naradzając się w społeczności internetowej. Król jest nagi! Znaczy się... założyłem konto facebookowe.

Tak. Obiecałem co poniektórym, iż założę takowe konto i oto jest, nowiuśkie, nieskalane, dziewicze, czytaj wiejące pustką.
Jak zwykle czas pokaże co z tego wyniknie, jak założę farmę to proszę mnie zastrzelić i zakopać głęboko w moim osiedlowym lesie.

Z jednej strony mam  pozytywne odczucia związane ze skrawkiem domu noszonego zawsze przy dupie, znaczy się w moim "smart"phone. Z drugiej strony... zacząłem pisać tego posta chyba z godzinę temu i nie doszedłem nawet do sedna sprawy, ponieważ jak się okazuje klikanie zżera mnóstwo czasu i właśnie tego obawiam się najbardziej.

Teraz to po co w ogóle tu zaglądnąłem.
Wcześniej wspominany przeze mnie kawałek Yawing Man jest clue sprawy jeżeli rozchodzi się o stoner rock, bo o ten gatunku muzycznym mowa, ale o so choźźźiiii.....


Dokładniej: http://opener.pl/pl/Artysci/QUEENS-OF-THE-STONE-AGE
W taki sposób moje marzenie jest spełnione. Prawie, bo jeszcze muszę tam być, ale przy obecnym obrocie spraw powinno się udać.

Co do samego open'era, cóż, byłem raz klika lat temu i okazało się feeeeest spoko. Klimat, line-up, leczenie kaca na plaży. Wszystko to jest bezcenne, chociaż trąci myszką swym lansersko-hipsterskim klimatem, ale o to się też rozchodzi.
Z drugiej strony mamy http://www.wosp.org.pl/przystanek_woodstock czyli przez pewną malutką chwilę jedyne takie miejsce na Ziemi, gdzie wolny człowiek może upajać się swoim nieskrępowaniem, wszyscy wszystko mają w głębokim poważaniu, a dookoła napieprza muzyka grana przez przyzwoite i nieoczywiste kapele. Także gorąco polecam.

W taki oto sposób zabrakło mi czasu na stonersów, więcej o nich w następnym poście. Please stay tuned. We will be back soon.

W tle płynie: http://www.youtube.com/watch?v=c2iPNaALm4A o, którym też coś kiedyś napisze.

wtorek, 11 grudnia 2012

KLM

Blog człowieka niedokładnie osadzonego w rzeczywistości, choć jak patrzę po ludziach to wydaje mi się, że stąpam po ziemi mocno niczym załadowany koń pociągowy. Tak, jestem chyba przyspawany do rzeczywistości, czas pokaże czy będzie stać mnie na zmianę. Na razie Bielsko, wielka niewiadoma, która zapowiada się całkiem nieźle... czas pokaże.

Odkładanie rzeczy na później jest chyba jedną z moich największych bolączek. Tyle okazji przeleciało mi koło nosa, a człowiek wciąż mówi sobie, że następnym razem... 

Blog będzie o niczym wielkim z punktu widzenia losów świata, ale dla mnie może okazać się całkiem ważny. Zawsze lubiłem zostawiać po sobie ślad taki, którego nikt by nie zauważył, nie zastanowił się nad znaczeniem wiadomości, a mi zostawił odrobinę satysfakcji z pozostawienia gdzieś cząstki siebie.

Na dzień dobry podrzucam chyba najlepszy kawałek muzy jaki usłyszałem w tym roku: Bat for Lashes - All Your Gold


Gdy zrozumiałem tekst okazało się, że opisuje on relacje moich ostatnich i zarazem jedynych poważnych związków z kobietami, ale aby zacząć pisać o tych sprawach należałoby wypierdolić z kumplem flaszkę Jacka albo innego szlachetnie poniewierającego trunku.
Wracając do piosenki, raczej do samej płyty, zacząłem doceniać ją dopiero po czasie (o, tu czekanie się opłaciło:D ) i maksymalnie ją polecam, zresztą tak samo jak redaktor Piotr Metz, a to odnośnie muzyki jest to nie byle jaki autorytet, czego dowodem może być fakt posiadania przez tego pana nagrania koncertu Stonesów złożonego bodajże z 64 filmików nagranych telefonami komórkowymi (sic!).
Wracając do "tematu". Pani z teledysku, z  jakże dziwnym poczuciem swobody ubioru, to Natasha Khan i tak się składa, że sama tworzy skład BFL. Jej zdjęcie i jednocześnie okładkę ostatniej płyt zamieszczam poniżej.

Załączony obrazek potwierdza moje spostrzeżenia na temat lekkiego traktowania mody i "obnoszenia" się z tym dość ostentacyjnie. 

To by było na tyle. Jak na początek z wielokropka zrobił się dość pokaźny post. Czas pokaże co się z tego wszystkiego urodzi.

Vibe nadaje: http://www.myspace.com/theyawningman/.../manolete-48912263 o, może natępny post będzie o stoner rocku